02 sty GŁÓWNY SZLAK PSZCZYŃSKI – 62KM
Troszkę się zmęczyłem, ale było warto. Początek wycieczki zaplanowałem sobie w Strumieniu przy PKP, gdzie co prawda kropki oznaczającej początek szlaku nie znalazłem, ale gdzieś tam pewnie jest ? Pierwsza część szlaku wiedzie przez rynek w Strumieniu by wyprowadzić nas w pola prowadzące do Wisły Małej. Poza otulonym we mgle rynkiem mogłem podziwiać tylko ciemność i metr od mojej czołówki, więc rozpisywał się nie będę. Niestety mokre dni doprowadziły do tego, że sporą część trasy brnąłem w błocie, gdyż szlak prowadzi po drogach polnych, miedzach rozjeżdżonych częściowo przez traktory. Trudno mi powiedzieć co mijałem, gdyż mgła w ciemności utrudnia rozglądanie się ?
Około 7-mej rano troszkę się rozjaśniło i dotarłem nad Jezioro Łąckie. Szlak prowadzi tak, że można podziwić jego uroki, a jak komu nie spieszno to może nawet podejść na plażę, lekko zbaczając z kursu. Bywają na trasie miejsca, gdzie pięknie widać oba nasze zbiorniki, Łącki i Goczałkowicki, lecz mi w tych warunkach pogodowych nie było to dane. Trudno. Minąwszy Ośrodek Sportów Wodnych ulicami docieram do obrzeży Parku Pszczyńskiego. Niestety na dzień dzisiejszy, fatalnie wykonana ścieżka wzdłuż Pszczynki, tzw dzika promenada albo jest nie dokończona, albo zrobiona byle jak. Wszystko pod nogami jeździ. Ktoś zamiast utwardzenia nawoził tam żwiru i do tego zapomniał to zagęścić – porażka. Kolejnym punktem na tracie szlaku jest Pokazowa Zagroda Żubrów w Pszczynie, o tej porze jeszcze zamknięta niestety, a dalej Park Zamkowy w Pszczynie i Skansen. Po minięciu osiedla i DK1 ulicą Studzienicką zmierzam do centralnego punktu szlaku – Studzienic. Malownicza, kameralna wioska wraz z otaczającymi ją lasami czaruje na każdym kroku. Podczas przeprawy przez Lasy Studzienickie docieram znowu do DK1 i nieciekawa przeprawa przez nią jest wstępem do Lasów Kobiórskich. Dosyć błotnistą drogą leśną docieram do rozdroża z rycerzem niedaleko zameczku myśliwskiego by po chwili znaleźć się pod jego ogrodzeniem. Okrążając jezioro wbiegamy w najbardziej zurbanizowany odcinek trasy, czyli Tyskie Paprocany i Cielmice. Ostatni odcinek to malownicza trasa do Bierunia i sam nie mniej urokliwy Bieruń z Utopcem na rynku. Potem to już ostatnia prosta do Bierunia Nowego, a raczej na jego obrzeża i na most nad Wisłą do końcowego punktu szlaku tuż przed Oświęcimiem.
Sama trasa, dla człowieka gór, w miarę ciekawa i mogę pokusić się o stwierdzenie „cudze chwalicie swego nie znacie”. Planowałem tę wycieczkę już od dawna i nigdy jakoś nie było czasu. Samą wycieczkę Głównym Szlakiem Pszczyńskim polecam i biegowo, spacerowo i na rowerze, tyle że ten ostatni wariant ze względu na liczne grząskie odcinki, raczej jak będzie sucho. Pewnie jeszcze sam pobiegnę na wiosnę, jak będzie inny widok wokoło. Mam nadzieję, że włodarze zadbają o lepsze oznakowanie i coś po drodze gdzie będzie można coś zjeść, bo warto pokazywać tak urocze okolice.
Brak komentarzy